Piotr Waglowski do Senatu

Dziś w KoLibrze przekonywałem do siebie, w czwartek w Tawernie Korsarz Romek Roczeń będzie przekonywał do mnie

Roman Roczeń w Tawernie Korsarz

PKW zarejestrowała 106 komitetów wyborczych. Więcej nie będzie, ponieważ dziś minął termin rejestrowania komitetów wyborczych. Ci, co się zarejestrowali, zbierają podpisy. I my też zbieramy. Dziś przekonywałem do siebie Stowarzyszenie KoLiber, a w najbliższy czwartek Romek Roczeń będzie przekonywał do mnie w Tawernie Korsarz na warszawskiej Woli.

Zbiórka sąsiedzka, rodzinna, referendalna

Zbiórka pod Szkołą Podstawową we Włochach

Kolejny dzień zbierania podpisów. Do sztabu wpłynęły podpisy, które przez tydzień gromadziły rodziny i sąsiedzi. Dziś też odbywało się referendum. Spodziewaliśmy się, że frekwencja będzie niska (aktualnie szacunki mówią o frekwencji pomiędzy 5 a 10%, zaś koszt przeprowadzenia referendum to około 100 milionów złotych), niemniej poszliśmy pod lokale, w których referendum się odbywało - podpisy się same nie zbiorą. Było pusto. Natomiast zdarzył się incydent. Przyjechała Policja...

Weszła w życie ustawa o petycjach

Migawka z prac nad ustawą o petycjach w Senacie

Ponieważ dziś właśnie weszła w życie ustawa o petycjach, nad którą (wraz z innymi) pracowałem w czasie prac legislacyjnych w Senacie RP, to pragnę jedynie zauważyć, że jest coś do zrobienia w Kancelarii Prezydenta RP...

Dziesięć dni, a właściwie mniej (mamy 1/4 wymaganych podpisów)

Paczka z ulotkami

Do północy piętnastego września zostało już tylko 10 dni. W istocie na zbiórkę podpisów jest ich mniej. Nie można w ostatniej chwili przynieść do PKW podpisów, bo nie zdąży ich "przyjąć". Walczymy. Co prawda w sztabie mamy dziś tylko 512 podpisów, ale dostaję sygnały, że "u ludzi" może być ich trochę więcej. Chodzi o to, że lepiej się zbiera, gdy zbierający może pokazać wcześniej zebrane. Klasyczny trick "społecznego dowodu słuszności". Tymczasem sztab rymuje.

Dzień głosowania to nie wybory. One już trwają.

Wykres zbiórki podpisów

To nie jest tak, że wybory odbędą się w niedzielę 25. października 2015 roku. Wybory już trwają. Dlaczego? Dlatego, że jeśli teraz komitety wyborcze nie dadzą rady zarejestrować kandydatów w Państwowej Komisji Wyborczej, to tacy kandydaci nie pojawią się później na karcie do głosowania. Teraz zatem odbywa się pierwsze sito wyborcze. Jeśli zatem ktoś marudzi, że "znowu nie ma na kogo głosować", to najpewniej nie zrobił przed dniem głosowania nic, by jego kandydaci znaleźli się na karcie do głosowania i by miał na kogo głosować.

Wczorajszy dzień, czyli społeczna kampania Piotra Waglowskiego na rzecz demokratycznego państwa prawnego

Piotr Waglowski w czasie warsztatów INSPRO

Start w wyborach do Senatu jest częścią większej całości. Wczoraj prowadziłem warsztat w ramach Kuźni Kampanierów. Wstrzykiwałem zapał w umysły aktywistów czerpiąc od nich energię do dalszej własnej walki wyborczej. Po całym dniu opowiadania o swoich kampaniach na rzecz zwiększenia dostępności informacji publicznej, tworzenia podstaw dla analityki publicznej w Polsce, udostępniania orzeczeń sądowych oraz poprawy jakości tworzonego w Polsce prawa odwiedziłem ul. Myśliwiecką, gdzie o godz. 22:00 wystąpiłem w RDC u redaktora Roberta Łuchniaka. Tam opowiedziałem o swoich przemyśleniach na temat nadchodzącego referendum i podzieliłem się wrażeniami z prowadzonej kampanii wyborczej do Senatu. Cały dzień gadania na temat tego, co robiłem przez ostatnie lata. Bo ja biorę udział we własnej kampanii społecznej na rzecz demokratycznego państwa prawnego. Kampania wyborcza do Senatu jest tylko elementem tej większej kampanii. Kampania ta zaplanowana jest na lata i od lat trwa. Konsekwentnie. W czasie tej kampanii podejmuję różne działania, nawiązuję współpracę z różnymi partnerami, uczestniczę w różnych projektach. One wszystkie składają się na wspólny, spójny projekt. W czasie zbierania podpisów pytają mnie czasem, co właściwie do tej pory zrobiłem. No i mam z tym kłopot, bo nie wiem, jak to prosto opowiedzieć...

Wyborcza układanka i szachy - chodzi o uzyskanie przewagi, nie tylko o poglądy

Piotr Waglowski

Jak pisałem w poprzedniej notatce - mamy 137 podpisów na minimum dwa tysiące potrzebnych i kilka dni na zebranie pozostałych. Zbiórka podpisów to istotny element, by zostać kandydatem. Bez tych podpisów kandydatem się nie jest. Natomiast innym ważnym elementem rozgrywki wyborczej jest konfiguracja innych graczy wyborczych. Jak wiadomo - w okręgu, w którym mam zamiar ubiegać się o mandat senatora, senatorem jest mec. Aleksander Pociej. Pan Aleksander Pociej został senatorem kandydując z list Platformy Obywatelskiej i będzie się z jej list ubiegał o reelekcję. Niestety nie udało mi się przekonać Platformy Obywatelskiej, by nie wystawiała kandydata w moim okręgu. Miałbym poparcie Platformy Obywatelskiej, gdybym kandydował np. przeciwko Panu Borowskiemu. Aby zostać senatorem, poza zbiórką wymaganych podpisów, będę musiał również uzyskać więcej głosów, niż moi konkurencji. Dlatego kluczowe jest to, kto jeszcze w okręgu kandyduje. Być może nawet ważniejsze w tych wyborach jest to, kto w okręgu nie wystawi kandydata.

Mamy 137 podpisów na minimum dwa tysiące potrzebnych i kilka dni na zebranie pozostałych

mural: rządy żądzą lepiej, bo ty tak chcesz

Na dzień dzisiejszy KWW Piotra Waglowskiego zebrał jedynie 137 podpisów wyborców w okręgu na minimum dwa tysiące potrzebnych do zarejestrowania kandydatury. Tak. Nie jest to imponująca liczba. Jak to działa? Zbieramy teraz tylko w okręgu (okręg 45, który obejmuje Bemowo, Ochotę, Ursus, Włochy i Wolę) i tylko od tych osób, które są w okręgu uprawnieni do głosu. Wśród przechodniów w moim okręgu jest wielu ludzi, którzy nie głosują w tym okręgu. Po prostu śpią w Warszawie, przyjechali na studia, albo do pracy. Poza tym wielu przyjaciół myśli, że przecież zebranie 2 tysięcy podpisów to prosta sprawa, więc kibicują. Mam wielu kibiców. Objawia się też wielu życzliwych ludzi, którzy podpowiadają, jak należy zbierać podpisy. Problem w tym, że podpisy się zbiera zbierając podpisy. Potrzebuję wolontariuszy.

Przedwyborczy DOOM

Formularz wyborczy na tle ulicy

Zgodnie z Kodeksem wyborczym: "Kto udziela lub przyjmuje korzyść majątkową lub osobistą w zamian za zbieranie lub złożenie podpisu pod zgłoszeniem listy kandydatów lub kandydata – podlega grzywnie od 10 000 do 50 000 zł.". To oznacza, że nie może istnieć taki "biznes wyborczy", jak zbieranie podpisów poparcia za wynagrodzeniem.

"Nie ma na skróty" - rozmowa z wyborcami na warszawskiej Woli

Dziś, a raczej wczoraj, w Parku Sowińskiego na warszawskiej Woli

Ciężki dzień. Rozmowy z ludźmi o Ich problemach. Refleksja zaś jest taka - kandydowanie jest super. Każdy powinien spróbować. W sumie - dużo pozytywnej energii od ludzi, chociaż są nieufni, politycy skutecznie zniechęcili Ich do zaangażowania publicznego. Jasne, że jedziemy najtrudniejszym z możliwych scenariuszy, że okręg trudny pod względem podpisowym, że Kodeks wyborczy ma dziury, których nawet nie trzeba specjalnie wykazywać w praktyce, wystarczy przeczytać ze zrozumieniem (chociaż i tak nikt tego nie robi).