"Nie ma na skróty" - rozmowa z wyborcami na warszawskiej Woli

Dziś, a raczej wczoraj, w Parku Sowińskiego na warszawskiej Woli

Ciężki dzień. Rozmowy z ludźmi o Ich problemach. Refleksja zaś jest taka - kandydowanie jest super. Każdy powinien spróbować. W sumie - dużo pozytywnej energii od ludzi, chociaż są nieufni, politycy skutecznie zniechęcili Ich do zaangażowania publicznego. Jasne, że jedziemy najtrudniejszym z możliwych scenariuszy, że okręg trudny pod względem podpisowym, że Kodeks wyborczy ma dziury, których nawet nie trzeba specjalnie wykazywać w praktyce, wystarczy przeczytać ze zrozumieniem (chociaż i tak nikt tego nie robi).

Tak. W tym ćwiczeniu chodzi o wygraną do Senatu, ale, ale! Nie w sposób, który nie pozwoliłby mi spojrzeć sobie w lustrze w oczy. Co jest fajne? Zespół ludzi, którzy 3 tygodnie temu zupełnie się nie znali. Każdy robił coś innego, z jakiegoś powodu postanowili zebrać się dookoła idei. Każdy ma swój świat. Wiele różnych poglądów. Wiele różnych sympatii politycznych. I patrzenie na to, jak się docierają ludzie, jak wspólnie napierają. Jak tworzy się coś, co - być może - przetrwa kampanię wyborczą. To budujące. I to, że w ramach tej swojej fanaberii kandydowania poznałem ludzi, z którymi współpracuję - to jest super.

Lekko nie jest. Nie ma się co czarować. Lekko nie jest zupełnie. Ale. Nie ma na skróty. Pojawiają się różne rady od różnych osób. Że powinienem robić tak, albo tak. Natomiast jest tak: zabiegam o mandat senatora w najtrudniejszym z możliwych okręgów wyborczych i robię to bez partii, bez zaplecza, bez struktur. Mogę, owszem, działać zgodnie z tym, jak działa "system", ale chodzi o to, że mogę też popatrzeć w Otchłań i - wiemy, co się dzieje potem - Otchłań patrzy w Ciebie. Sztuka polega na tym, by zostać po takim wejrzeniu sobą. Nie ma na skróty. Chodzi o to, by wygrać wybory w najtrudniejszym okręgu wyborczym i do tego w sposób najtrudniejszy z możliwych - zgodnie z własnymi zasadami. Niemożliwe? Otóż jedynie bardzo trudne. Ale możliwe. Napieram.

Wraz z grupą przyjaciół zbierałem podpisy poparcia swojej kandydatury do Senatu RP w Parku Sowińskiego na warszawskiej Woli. Zachęcam do spacerów.

A zbierając podpisy nucę sobie to:

W moim okręgu, tym, z którego mam zamiar dostać się do Senatu, jest i Ochota i Wola.