Mogę agitować za swoją kandydaturą, bo mam na to zgodę pełnomocnika

Zgoda Pełnomocnika na agitowanie

Wczoraj Państwowa Komisja Wyborcza zarejestrowała Komitet Wyborczy Wyborców Piotra Waglowskiego. Powstrzymałem się zatem od agitacji na swoją rzecz. Ale znowu mogę agitować, gdyż pełnomocnik wyborczy powstałego Komitetu udzieliła mi zgody na prowadzenie agitacji wyborczej, w tym - zbierania podpisów popierających zgłoszenie kandydata na senatora, Piotra Waglowskiego, czyli mnie, przez KWW Piotra Waglowskiego (którego nie jestem członkiem) w wyborach do Senatu RP (w których jeszcze nie jestem kandydatem, bo jeszcze nie zostałem zgłoszony, a to może nastąpić po uzbieraniu 2 tysięcy podpisów poparcia takiej kandydatury w okręgu).

Ktoś uzna, że to absurd. No, ale w Kodeksie Wyborczym, a konkretnie w jego art. 106. § 1, czytamy:

Każdy wyborca może prowadzić agitację wyborczą na rzecz kandydatów, w tym zbierać podpisy popierające zgłoszenia kandydatów, po uzyskaniu pisemnej zgody pełnomocnika wyborczego.

Jestem wyborcą, zatem ten przepis dotyczy również mnie. Uzyskałem zgodę pełnomocnika wyborczego komitetu, który chciałby widzieć mnie w roli senatora i od tej pory mogę wykorzystać przygotowany przez komitet formularz gromadzenia podpisów (PDF) poparcia kandydatury, która dotyczy nie kogo innego, a mnie. No i z tym zderzy się każdy, kto zechce zostać wolontariuszem w dowolnym komitecie wyborczym, który zechce przestrzegać obowiązującego w Polsce prawa. Ja zachęcam do wsparcia kampanii po mojej stronie. Łączę kropki. No i mogę też dalej prowadzić sobie serwis internetowy, który dotyczy mojej aktywności, a skoro postanowiłem kandydować, a komitet został zarejestrowany, to wpadłem w te ograniczenia wolności słowa, które wynikają z Kodeksu Wyborczego. Ale mam zgodę pełnomocnika na dalsze korzystanie z przysługującej mi wolności słowa, na korzystanie z wolności pozyskiwania i rozpowszechniania informacji.

Prośby o wystawienie zgody na agitację (w tym zbieranie podpisów wyborców popierających moją kandydaturę w okręgu 45 do Senatu RP) należy kierować na adres poczty elektronicznej: komitet małpa piotrwaglowski.pl. Po ustaleniu szczegółów dotyczących tożsamości wolontariusza, jeszcze tego samego dnia taka zgoda będzie czekała w siedzibie Komitetu Wyborczego Wyborców Piotra Waglowskiego przy ul. Miłej 22 w Warszawie (to na Woli). Jeżeli ktoś - na swoją odpowiedzialność - poprosi o skan, zostanie mu taki skan wysłany (również z adresu wskazanego wyżej), zaś papierowy oryginał będzie czekał na Miłej.

Ale co to jest ta agitacja? Sięgnijmy znów do ustawy Kodeks wyborczy, a konkretnie do art. 105 tego kodeksu:

§ 1. Agitacją wyborczą jest publiczne nakłanianie lub zachęcanie, do głosowania w określony sposób lub do głosowania na kandydata określonego komitetu wyborczego.

§ 2. Agitację wyborczą można prowadzić od dnia przyjęcia przez właściwy organ zawiadomienia o utworzeniu komitetu wyborczego na zasadach, w formach i w miejscach, określonych przepisami kodeksu.

Do tej pory jeszcze nikogo nie nakłaniałem, by na mnie zagłosował, bo jeszcze nie było nawet Komitetu Wyborczego Wyborców, który by mnie do takich wyborów chciał wystawić. Przekonywałem jedynie do poparcia utworzenia takiego komitetu. Udało się. I chociaż nadal nie jestem kandydatem (do tego Komitet musi zebrać 2 tysiące podpisów poparcia mojej kandydatury w okręgu, z którego chciałbym startować), to mogę przekonywać, że zagłosowanie na mnie to dobry pomysł.

A jak to robią inni? Myślę, że pozostali kandydaci w wyborach oraz wspierające ich komitety całkiem ignorują ustawę Kodeks wyborczy w tym zakresie. Co więcej - inni obywatele też ignorują ten przepis i całkiem spokojnie, zupełnie się nie przejmując, prowadzą agitację.

Nie potrafię nikogo zmusić do tego, by zgłosił się - jako wolontariusz - do pełnomocnika wyborczego komitetu chcącego zgłosić moją kandydaturę i pozyskał zgodę na zbieranie podpisów taką kandydaturę popierających. Nie potrafię też nikogo zmusić do tego, by nie pobierał formularza i powstrzymał się od zbierania takich podpisów wśród swoich znajomych, wpisanych do rejestru wyborców w okręgu obejmującym warszawskie Bemowo, Ochotę, Ursus, Wolę i Włochy bez stosownej, pisemnej zgody pełnomocnika wyborczego...

Czyż to nie jest piękne?

Zgodnie z art. 108 § 3 Kodeksu Wyborczego:

Za agitację wyborczą nie uznaje się prowadzonych przez szkołę zajęć z zakresu edukacji obywatelskiej polegających na upowszechnianiu wśród uczniów wiedzy o prawach i obowiązkach obywateli, znaczeniu wyborów w funkcjonowaniu demokratycznego państwa prawa oraz zasadach organizacji wyborów.

Za chwilę 1 września. Rozpocznie się rok szkolny. Chętnie przyjmę zaproszenie do udziału w zajęciach szkolnych z zakresu edukacji obywatelskiej polegających na upowszechnianiu wśród uczniów wiedzy o prawach i obowiązkach obywateli.

Jutro zaś napiszę pismo, w którym oświadczę, że nie mam nic przeciwko temu, by Komitet Wyborczy Wyborców Piotra Waglowskiego posługiwał się w swojej nazwie moim nazwiskiem. PKW tego formalnie nie wymaga, ale delikatnie sugeruje i prosi o takie pismo, by ustrzec się ewentualnych problemów w przypadku konfliktu. No, to chyba powinienem oświadczyć, że ten komitet może się moim nazwiskiem posługiwać, prawda?

Tak. Kampania wyborcza wprowadza szereg ograniczeń związanych z korzystaniem z wolności słowa.

Art. 499 Kodeksu wyborczego:

Kto, w związku z wyborami, bez pisemnej zgody pełnomocnika wyborczego prowadzi agitację wyborczą
– podlega karze grzywny albo aresztu.