Wywiad w Dzienniku Internautów

Zrzut ekranu strony głównej Dziennika Internautów
W poprzednim wpisie krytycznie odniosłem się do testu "Polityczny kompas", którego konstrukcję uważam za wadliwą, a wyniki za nieprzydatne do oceny poglądów osób, które taki test zrobią. Dziennik Internautów publikuje obszerny wywiad, który Marcin Maj przeprowadził ze mną przy okazji mojego ubiegania się o mandat senatora. W tym wywiadzie opowiadam o swoich poglądach, których "Polityczny kompas" nie ma szansy uchwycić.

Wywiad zatytułowany jest Państwo nie może nam cedzić informacji, bo informacja to władza - wywiad z Piotrem Waglowskim, systemowcem(?!).

Rozmawialiśmy tam o przejrzystości prawa, o jego jakości, o tym, że trzeba tworzyć oceny skutków regulacji. Mogłem opowiedzieć też o tym, jak moje postulaty związane z "czteropakiem", czyli moimi czterema priorytetami, łączą się ze sobą. W szczególności opowiedziałem o tym, jak - moim zdaniem - łączy się postulat dostępu do informacji publicznej, partycypacja obywatelska i poprawa jakości prawa z postulatem ochrony domeny publicznej.

Oto mały fragment

(...)
Dzisiaj jest tendencja do stopniowego tworzenia monopoli informacyjnych (także prawa autorskiego). Jestem autorem i oczywiście korzystam z takiej ochrony, którą prawo daje twórcom, ale jest tendencja do rozszerzania czasu ochrony praw autorskich po śmierci twórcy. Wedle konwencji Berneńskiej, to jest 50 lat, tak? My jesteśmy w systemie Unii Europejskiej, gdzie jest 70 lat od śmierci twórcy. No, ale przecież pojawiają się tu tendencje do tego, żeby rozszerzać to jeszcze. 90 lat! Niektórzy mówią 100! W Meksyku jest jeszcze, jeszcze dłużej w niektórych sytuacjach. No i pytanie brzmi, dlaczego tak się dzieje? Odpowiedź brzmi... ponieważ spółka nie umiera. Spółki i inne osoby prawne, które czerpią korzyści z ochrony prawnoautorskiej do dzieł, którymi z jakiegoś powodu zarządzają, mają interes w lobbowaniu za stopniowym wydłużaniem czasu ochrony długo po śmierci twórców, którzy te dzieła stworzyli.

Utwory w rozumieniu prawa autorskiego to też informacja. No i jeżeli jest z jednej strony tendencja do tego, żeby zawłaszczać informację, to jest trochę tak jak w XVIII wieku z grodzeniem gruntów wspólnych w Wielkiej Brytanii. Jeżeli mamy taką tendencję, żeby zawłaszczać informację, to jest działanie wbrew interesowi ogółu społeczeństwa. Jeżeli chronimy prawo autorskie i zakładamy, że istnieje uzasadnienie dla tego, żeby chwilę lub kilka lat czy kilkadziesiąt lat po śmierci twórcy komuś nadal przysługiwał jakiś monopol na dzieła, które ten twórca stworzył, oczywiście powinniśmy się pochylać nad tym, dlaczego taka ochrona przysługuje. Jednocześnie trzeba chronić to, co weszło do domeny publicznej albo, jak twierdzę, wróciło do domeny publicznej.
(...)