Przemaszerowaliśmy w Ursusie z literkami

Finał marszu literek

Zgodnie z zapowiedzią przemaszerowaliśmy dziś w Ursusie z literkami, które układały się w napis "Piotr Waglowski do Senatu". Ponieważ było to całkiem legalne publiczne zgromadzenie - Policja strzegła porządku. Bardzo sympatyczni funkcjonariusze, nawet, jeśli nie mogli nieść z nami literek.

Publiczne zgromadzenia to jeden ze stałych elementów gry wyborczej. Postanowiliśmy zorganizować takie publiczne zgromadzenie, bo co to za kampania, gdy się chociaż jednego nie zrobi. Przy okazji rozponaliśmy bojem historię związaną z nowelizacją ustawy o zgromadzeniach. Bo się ustawodawcy nie udało zgrać w czasie dwóch reżimów prawnych - jednego wynikającego z wyroku Trybunału Konstytucyjnego, drugiego, który wynikał z nowelizacji ustawy. W efekcie powstała luka prawna, w której nie było wiadomo z jakim wyprzedzeniem należy zgłosić publiczne zgromadzenie władzom dzielnicy. Ale zgłosiliśmy takie publiczne zgromadzenie i przewodniczący oraz organizator zgromadzenia miał wszystkie potrzebne atrybuty: wyróżniające go elementy stroju, identyfikator, narzędzia do okiełznania potencjalnego tłumu.

Zostaliśmy też poinstruowani o tym, jak mamy się zachowywać w czasie przemarszu:

Na początku były przymiarki. Trzeba było wszystkie literki poustawiać w odpowiedniej kolejności.

Dwa wozy policyjne ochraniały zgromadzenie

Czekając na resztę ekipy zaczęliśmy testować koncepcję noszenia literek. Nie było wiadomo, ile osób zdecyduje się do nas dołączyć.

Pierwsze próby z podnoszeniem literkowego napisu

Ucieszyłem się, gdy ochraniająca nas (i porządek publiczny) Policja zakomunikowała nam, że będą jechali przed naszym marszem oraz za nim i będą jechali na sygnale.

Dwa wozy

Zmartwiłem się, gdy - ze względu na wyraźnie pokojowy charakter zgromadzenia - zrezygnowali z syren. Niemniej dzięki asyście Policji mogliśmy bezpiecznie przechodzić przez skrzyżowania, gdyż pilnowali tego funkcjonariusze w radiowozie.

Dwaj policjanci

Generalnie - Komitet Wyborczy Wyborców Piotra Waglowskiego nie produkował żadnych plakatów wyborczych. Nie wieszamy plakatów. Maszerujemy. Najtrudniejszym manewrem były zmiany: tył do przodu i na odwrót, ale udało się nad tym zapanować.

Pierwsze próby z podnoszeniem napisu

Przeszliśmy całą trasę. Nakrzyczałem się przez szczekaczkę do machających nam z balkonów mieszkańców Ursusa. Więcej naprodukował się Andrzej Zinkiewicz, który był przewodniczącym publicznego zgromadzenia i przedstawicielem organizatorów, a więc i dzierżycielem urządzenia do wzmagania głośności głosu (czyli "szczekaczki").

Literki przchodzą na pasach

Ci zaś, którzy nie mogli z nami maszerować, wspierali nas kreatywnie, podpowiadając, jakie jeszcze możemy z tych liter ułożyć słowa i frazy.

  • Piotr to wulkan
  • we stu porwali konia
  • sprostowanie dwulatki
  • troskliwie
  • pogoda
  • ustawa
  • ustawka liter
  • Gustaw woli proste
  • pogotowie dla ustaw
  • gotowanie ustaw
  • prostowanie ustaw
  • punkt G
  • pusta
  • pustka
  • logika
  • protest
  • swawola
  • prawo
  • siostra
  • spowita w welon
  • kostur w goleni
  • (...)

Dziękuję wszystkim, którzy byli dziś ze mną na "Marszu literek" (Andrzejowi szczególnie). Bardzo ciekawe doświadczenie. Kto nie był, musi kiedyś spróbować.

Do otwarcia lokali wyborczych pozostało 8 dni.