Robię swoje 2.0

Tekst w Gazecie Wyborczej pt Prowokator 2.0
W dzisiejszej "Gazecie Wyborczej" znajdziecie Państwo artykuł autorstwa Ewe Siedleckiej, a zatytułowany "Prowokator 2.0". W Wersji internetowej tekst ma nieco dłuższy tytuł: "VaGla: Prowokator 2.0, guru, poeta, kandydat". W internetowej wersji tekst jest też nieco dłuższy.

W wersji internetowej nie ma we wstępie tego przekręconego nazwiska (por. "Byle nie przekręcali nazwiska").

Odnośnie tekstu:

Istotnie mój brat, Jacek Waglowski, tak jak moi rodzice jest inżynierem. Dokładniej, to jest magistrem inżynierem elektronikiem automatykiem. Ale jest też dodatkowo magistrem zarządzania, które ukończył na Uniwersytecie Warszawskim. Nota bene jest też doktorem. Doktorat bronił w Instytucie Badań Systemowych Polskiej Akademii Nauk. Ale to magisterium na Zarządzaniu UW sprawia, że nie jestem jedyną osobą w mojej najbliższej rodzinie, która ma wykształcenie uniwersyteckie.

W tekście przeczytacie Państwo:

Ci, którzy z nim współpracują podkreślają, że to samotny wilk, a nie gracz zespołowy. Sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem. - Można z nim współpracować, ale na jego warunkach. Jeśli ma jakiś pogląd - to nie jest otwarty na dialog.

A później wypowiedź ministra Michała Boniego o tym, że jestem ponoć "wymagającym partnerem, zasadniczym w sprawach, które wymagają twardości".

Gdybym nie potrafił grać w zespole, to prawdopodobnie nie udałoby się zebrać Komitetowi Wyborczemu Wyborców Piotra Waglowskiego wymaganych dwóch tysięcy podpisów, które były konieczne do zgłoszenia mnie jako kandydata do Senatu.

W ostatnich latach grałem w wielu zespołach. Istotnie robię to na akceptowanych przeze mnie zasadach. Czasem trudnych do zrealizowania przez innych. Rozumiem zatem, że ktoś może uznać, że trudno mu grać w jednym zespole ze mną. Lubię pracować w zespole, który wyznaje podobne zasady, co ja. Z powodzeniem udawało mi się to robić, bo są w Polsce osoby, które kierują się w życiu takimi zasadami. Dlatego w zespole KWW Piotra Waglowskiego nie ma żadnej osoby, która nie akceptowałaby konieczności bieżącego publikowania informacji na temat finansów komitetu wyborczego w internecie. W innych komitetach wyborczych są takie osoby. Nie muszę zawsze i wszędzie grać w narzuconym mi zespole. Bo jestem wolnym człowiekiem i cenię sobie tę wolność.

A tu zdjęcie z okolicy 1984 roku. Zgodnie z tym, co przeczytacie Państwo w artykule, grałem kiedyś na skrzypcach. Jak widać na fotografii: grałem nawet w orkiestrze. W tym przypadku jest to orkiestra Państwowej Szkoły Muzycznej I stopnia nr 5 im. Henryka Wieniawskiego w Warszawie (Włochy!), do której, poza edukacją w szkole powszechnej, uczęszczałem i którą ukończyłem. Przez kilka lat śpiewałem też w chórze tej szkoły. Praca zespołowa nie jest mi obca. Przy odrobinie ćwiczeń udaje mi się uzyskać harmonię. Ale zasady gry muszą być dla wszystkich jasne i wszyscy powinni je jednako akceptować, by współpraca mogła mieć sens.

Wracając do tekstu: jeśli jestem do czegoś przekonany, to najpewniej dlatego, że daną sprawę poddałem wcześniej analizie. I generalnie będąc otwarty na dialog staram się cały czas myśleć krytycznie. Jeśli jednak ktoś przedstawia mi argumenty, które już dawniej były podważone, które nie są logiczne, albo w inny sposób nie da się ich utrzymać po krytycznej analizie - rzeczywiście nie przyjmuję takich argumentów. Natomiast zdarza mi się zmieniać zdanie, jeśli ktoś przedstawia argumenty przekonujące.

Tak. Prowokuję intelektualnie. Zwłaszcza tych, którzy są na takie prowokacje gotowi. Ale trzymam się przy tym zasad. By bronić tych zasad kandyduję do Senatu Rzeczypospolitej Polskiej.

Do otwarcia lokali wyborczych pozostało 17 dni.