Zbieramy "górkę"

siódmy punkt planu - zebrać 2000 podpisów

Przekroczenie 2000 podpisów, czyli osiągnięcie punktu nr 7 na wykresie, to jeszcze nie jest osiągnięcie punktu nr 8, czyli rejestracji kandydata. Nadal nie jestem kandydatem. Kiedy będziemy składać papiery Państwowa Komisja Wyborcza będzie weryfikowała podpisy. Dlatego niezbędne jest, by składać z górką, nawet niewielką.

Jeśli zatem możecie jutro dostarczyć do sztabu na ul. Miłej 22 podpisy - żaden z nich się nie zmarnuje. Wszystkie wykorzystamy, a każdy z przyniesionych podpisów da nam większą pewność przy rejestracji kandydata. Słyszałem o przypadku, w którym PKW zakwestionowała komuś 400 podpisów. My staramy się dane sprawdzać (co do ich kompletności i czytelności), ale nie wiemy, czy i jeśli jakieś, to ile PKW zakwestionuje. Im więcej podpisów będziemy mieli, tym łatwiej zrealizować punkt nr 8, czyli rejestrację kandydata.

21 sierpnia napisałem tekst na Twitterze:

Człowiek nie czuje, że gdzieś kandyduje, jeśli @300polityka tego tematu nie tyka :) Halo. Mówi się. :)

Miło mi zakomunikować, że już dziś (wczoraj) 300polityka zauważyła moje kandydowanie (za 2 dni mija termin składania poparcia kandydatów). Opublikowali tekst w ciągu dnia, ale wcześniej nie miałem szansy go zobaczyć (bo byłem cały dzień w terenie i zbierałem podpisy): VaGla ma 1866 podpisów pod swoją kandydaturą do Senatu. „Walczymy do końca. Nie odpuszczamy”. W drugim akapicie czytam tam:

Start Waglowskiego nie przyciągnął uwagi mediów ogólnokrajowych, jego walka o zebranie podpisów toczy się w cieniu zmagań głównych partii o władzę, konferencji prasowych i konwencji. Ale jeśli VaGla wystartuje – co cały czas jest pod dużym znakiem zapytania – to jego kampania będzie jedną z najciekawszych indywidualnych kampanii w kraju.

Nadal nie jestem kandydatem do Senatu Rzeczypospolitej Polskiej. Aby być kandydatem muszę zostać zgłoszony i zarejestrowany. Chwila snu i jutro od rana działamy dalej. Przekażcie sztabowi wszystkie podpisy, które udało Wam się zebrać. Nie tylko po to, bym miał więcej pewności, że PKW nie odrzuci wniosku kwestionując jakieś podpisy, ale też ze względu na to, że te osoby się podpisały z intencją, a poza tym w sztabie są procedury przetwarzania danych osobowych (wszystkie podpisy przyniesione do sztabu zostaną przekazane PKW i żaden nie będzie narażony na "poniewierkę". Podchodzimy do tego bardzo poważnie.

Stan na niedzielę: 2290

Taka zbiórka podpisów to - moim zdaniem - bardzo bezsensowny element całego tego prawa wyborczego. Nie tylko dlatego, że uczciwi zbieracze potencjalnie mogą narazić prywatność obywateli-wyborców, ale dlatego, że nieuczciwi w istocie "czeszą" najpewniej różne zbiory danych, by spełnić ten ustawowy wymóg "przedstawienia poparcia wyborców". To mnie utwierdza w przekonaniu, że w Polsce powinien istnieć elektroniczny system zbierania poparcia (przeczytaj: Obywatelska inicjatywa legislacyjna i jej elektroniczne wsparcie oraz Społeczna, elektroniczna partycypacja w Polsce - ucieczka do przodu). To ukróci wiele patologii. Cóż, że niektóre, nawet duże partie, nie będą mogły po raz kolejny przedstawić władzom wyborczym sterylnie wyglądających, zapisanych tym samym charakterem pisma rządków peseli, imion, nazwisk, adresów i podpisów wyborców. Dla wielu partii byłaby to istna tragedia.

PS
Mój felieton o polaryzacji sceny politycznej napisany do jutrzejszego wydania Tygodnika "Wprost" jest już online: Nie ma czasu na myślenie.

PPS

Z notesu Juliana Tuwima (1931-44) - z okazji przypadającej wczoraj rocznicy jego urodzin:

Mówią mi tamci, żebym się nie wtrącał do polityki („jesteś poetą”) — ale przyjęliby mnie z entuzjazmem, gdybym uprawiał ich politykę.