Stan na sobotę (12 września): 1735 podpisów poparcia, ale walczymy do końca

Tablica informująca o zbiórce podpisów poparcia kandydatury Piotra Waglowskiego w wyborach do Senatu RP

Generalnie - walczymy do końca. Nie wiem, czy do ostatniego dnia uda nam się zebrać te ustawowe 2000, a przecież trzeba mieć nadwyżkę. Podpisy spływają też do sztabu. Lekko nie jest. Deszcz nie pomaga. Niechęć mieszkańców do polityki też nie pomaga. Brak zaufania społecznego nie pomaga. Pomagają ludzie dobrej woli. Wczoraj policzyliśmy podpisy i doliczyliśmy się 1735 zebranych.

Dynamika zbiórki podpisów - stan na sobotę 12 września

Przygoda związana z ubieganiem się o umieszczenie nazwiska na karcie do głosowania w wyborach jest bardzo, bardzo pouczająca. Na wielu płaszczyznach. Na przykład poznaje się ludzi. Poznaje się tych, na których można polegać w potrzebie, poznaje się (bardziej) prawdziwe motywy działania różnych osób, sposób, w jaki reagują na stres, na odpowiedzialność, jak podchodzą do zadań. Można się dowiedzieć oczywiście o mechanizmach i samym systemie. Nie przeczytacie o tym w żadnej książce. Wielu osobom otworzyły się oczy. Oczywiście zależy wiele od nastawienia. Spodziewam się, że wielu przede mną doszło do wielu dzisiejszych moich wniosków.

Rozdający ulotki, zbierający podpisy

Tak sobie rozmawiamy czasem w gronie osób zaangażowanych w "moją" kampanię i dochodzimy do wniosku, że to bardzo, bardzo pouczające doświadczenie. Jestem bardzo zadowolony z tego, że zdecydowałem się na wzięcie udziału w tym przedsięwzięciu. Niezależnie od tego, jaki będzie jego ostateczny efekt. I już pierwszego dnia po tym, gdy zebrało się te 26 osób na spotkaniu w pewien upalny dzień, gdy powstawał komitet wyborców - wtedy już wiedziałem, że nie można do takich projektów podchodzić jak do eksperymentu społecznego. Dlatego od tamtego dnia jadę "ile fabryka dała", a celem jest oczywiście wygranie wyborów.

Obserwacje również robię, wszyscy zaangażowani w ten proces robimy takie obserwacje. Wiele się uczymy. I jeszcze jedno: Nie każdy, kto był tamtego pierwszego dnia mógł się zaangażować w kolejne dni, ale każde zaangażowanie, nawet takie, że po prostu czyjeś nazwisko figuruje na liście komitetu, to wszystko jest olbrzymia pomoc. Gdyby wówczas nie było 15 osób, to nie zarejestrowalibyśmy komitetu. Ta pomoc, taka, jaką ktoś po prostu mógł okazać, nawet jeśli nie mógł potem jej kontynuować, to wszystko przyczynia się do tego momentu, w którym jesteśmy dziś. I przyczyni się też do osiągnięcia tego etapu, do którego zajdziemy.

Jakkolwiek ta przygoda się zakończy. Gramy do końca, dajemy z siebie tyle, ile kocioł ma pary. A do tego uśmiechnięci. Bo tu nie chodzi o zdobycie władzy. Tu chodzi o budowanie społeczeństwa obywatelskiego. Ja już wygrałem. Nawet, jeśli nie zbiorę tych podpisów, nawet jeśli po ich zebraniu nie uzyskam mandatu.

Ale może zbiorę podpisy i może wygram wybory. Taki jest plan. A potem pójdziemy dalej. I Wy też pójdziecie. Bo będziecie wiedzieli więcej o tym jak to zrobić.