Start do Senatu - dlaczego, po co, jak?

Sala posiedzeń Senatu RP

Koledzy mi mówią, że szkoda, żebym się zmarnował. O ile teraz jeszcze gdzieniegdzie coś mogę, ale jak wystartuję do Senatu to przegram, a jak przegram, to stracę wszystko, co mi się udało zrobić. No, ale generalnie przecież drogowskaz powinien iść drogą, którą wskazuje.

Skoro nawijam ludziom makaron na uszy tym społeczeństwem obywatelskim i tym, ze obywatele powinni być aktywni w swoim dobrze pojętym interesie, to należy samemu działać w takim duchu. Mogę przegrać. W "moim" okręgu, tym, w którym chciałbym startować, czyli Warszawa: Bemowo, Ochota, Ursus, Włochy, Wola, niewiele osób rozpoznałoby mnie na ulicy. Pierwszy i podstawowy problem, to znalezienie dwóch pełnomocników (takim, którzy chcieliby się wybrać na taką wycieczkę bez obaw, którzy zaufają mnie i którym ja będę potrafił zaufać), potem 15 osób w Komitecie. Bo ja sobie nawet mogę wymyślić, że wystartuję, ale bez politycznego zaplecza przecież to zwykła fanaberia, bez realnego kształtu. Potem kolejny problem - zebranie w samym okręgu podpisów pod taką kandydaturą.

Wybory do Senatu RP odbywają się w jednomandatowych okręgach wyborczych, czyli w tzw. JOW-ach. W niedawnych wyborach prezydenckich temat jednomandatowych okręgów wyborczych był istotnym elementem kampanii kandydatów na urząd Prezydenta. Doprowadził wręcz do rozpisana referendum, którego jedno z pytań dotyczyło właśnie tej sprawy. Oczywiście JOW nierówny JOW-owi. Pojawia się zatem pytanie; jak właściwie wyglądają wybory w jednomandatowym okręgu wyborczym?

Niby 2K podpisów to nie 100K na prezydenta, ale i to może być próg nie do przejścia dla kogoś bez politycznego zaplecza, bez struktury, sztabu, i tak dalej. Zatem pytany odpowiadam, że owszem, że podtrzymuję pomysł startowania.

Myślę, że jestem przygotowany merytorycznie do piastowania takiej funkcji, ale trzeba pamiętać, że w istocie chodzi o coś innego niż chęć objęcia takiego lub innego stanowiska. I liczy się decyzja obywateli. Tych, którzy decydują się kandydować, a przede wszystkim tych, którzy kandydatów wysuwają, popierają, głosują na nich. W końcu bez podjęcia takiej aktywności pozostaje im bierność, ewentualnie wypisywanie, że "znów nie miałem/miałam kandydata", że "nie chcę już głosować na mniejsze zło" i tak dalej. Zatem kandydujcie, a jeśli nie kandydujecie, to wybierzcie sobie takich kandydatów, jakich chcecie mieć (niekoniecznie mnie). I popierajcie ich, wspierajcie, działajcie. Obywatele mogą być gospodarzami w ich własnym kraju. Możecie być obywatelami. To zaś oznacza odpowiedzialność za państwo. To zaś oznacza aktywność.