Kiedy zobaczysz Rotundę, Pałac Kultury albo dowolną reklamę wyborczą, pomyśl: "Piotr Waglowski do Senatu"

Zmanipulowane zdjęcie reklamy wyborczej w Warszawie

Dzisiaj w serwisie Facebook i w serwisie Twitter wrzuciłem efekt mojej zabawy programem GIMP - zmanipulowane zdjęcie przedstawiające budynek Rotundy warszawskiej oraz przykryty wielgachną reklamą wyborczą budynek Uniwersalu stojący za nią. Nie mam pojęcia, ile by mnie kosztowała taka reklama wyborcza (przypuszczam, że przekraczałaby ustawowy limit wydatków, który komitet może przeznaczyć na kampanię). Nie jestem też wcale zwolennikiem zaśmiecania przestrzeni publicznej reklamą wielkopowierzchniową, a przebywanie w budynkach, których okna są taką reklamą zasłonięte, jest mało komfortowe. Natomiast "fotografię" wrzuciłem online, bo to element prowokowania do samodzielnego myślenia. Wrzuciłem z komentarzem "Z której strony nie podejść - mam latarnie w nosie :)" i się zaczęło...

Posypały się linki fanpejdża społeczności "Nie kupuję u szmaciarzy" (akcja nawołująca do bojkotowania marek zasłaniających budynki), pojawiły się takie komentarze, jak Krzyśka Strużyńskiego z logiem partii Razem w swoim awatarze: "Tym czymś podpadł mi po całej linii. @Zieloni - on ma wasze poparcie".

Komentarz Krzysztofa Strużyńskiego

Wojciech Orliński skomentował:

Ja bym nie zagłosował na kandydata z taką kampanią, bo z kolei jestem ideowym przeciwnikiem reklamowych szmat na budynkach. O każdej twarzy, którą widzę w takim kontekście, myślę niestetyper "kolejna szmata szpeci mi miasto".

Alberto na TT:

@VaGla tak plakatując swoją podobizną miasto dołącza Pan niestety do tzw. szmaciarzy

Grażyna Szelągowska zaś:

Nie, nie lubię! Skoro walczymy z billboardami reklamowymi, to także z takim gigantem :(

Było tego znacznie więcej.

Oczywiście nie każdy dał się wkręcić. I to jest krzepiące.

Sadysław: @galopujacymajor Zwariowaliście, obywatelu? Trzeba było spojrzeć w kamerkę internetową :(

I właśnie o to chodzi. Należy podawać źródła i ostrożnie podchodzić do informacji, które takich informacji o źródłach nie prezentują.

Ja oczywiście zaraz po pierwszym swoim poście napisałem:

I tu Was mam :) Jestem całkiem ekologiczny. Bo to tylko piksele. I spodziewam się, że koszt takiego byłby poza ustawowym limitem wydatków.

Bo generalnie chodzi o to, by obywatele myśleli samodzielnie. Łatwo dają się wkręcać w debacie publicznej. Widzą obrazek i dziwnie nie włącza się im krytyczne myślenie. A obywatele myślący krytycznie w większym stopniu są w stanie zbudować społeczeństwo obywatelskie. Nie dają się wówczas tak łatwo manipulować różnym partiom politycznym, różnym grupom wpływu. Nie dają się łatwo polaryzować.

No i kolejno pod komentarzami odpisywałem, że warto krytycznie myśleć i być czujny. Bo to jest w naszym wspólnym, obywatelskim interesie.

Być może w kilku przypadkach udało mi się wzmóc czujność komentujących.

ale pan nas wkręcił, no!

Wszystko, mam nadzieję, zakończyło się bez większych strat i napięć :)

Alberto: zwracam honor i dziękuję za lekcję :)

Także, tak.

Trzeba uważać, bo nawet rząd za nasze pieniądze manipuluje opinią publiczną. Tak wynika z umów, do których udało mi się dotrzeć w 2013 roku. Skoro rząd ma wsparcie w reagowaniu na sytuacje kryzysowe, co polega na "zniwelowaniu opinii w mediach społecznościowych", to nie sprzyja budowaniu zaufania obywateli do państwa (por. Umowa między KPRM a brandADDICTED na wsparcie komunikacyjne).

Kandydując do Senatu jako kandydat niezależny, nie dysponując wielkimi budżetami (co też jest limitowane, ale mógłbym pompować wiele kasy w reklamę szyldu partyjnego, gdybym pod takim szyldem chciał wystawić do wyborów wielu kandydatów, a to zwiększałoby mi limit na wydatki na kampanię), muszę trafić jakoś do świadomości wyborców w swoim okręgu.

Na fotomontaż zdjęcia nie wydałem ani złotówki (fotomontaż zrobiłem w GIMPie, co zajęło mi około 15 minut). Przy okazji mogłem pokazać pewien problem społeczny (nawet kilka, bo manipulacja promocyjna, koszty kampanii wyborczych, zaśmiecanie przestrzeni miejskiej), który jest istotny w moim programie. Właśnie o to chodzi w walce o dostęp do informacji publicznej. By nie dać się wkręcać manipulacjom puszczanym do mediów, a opierać się w swoich decyzjach na rzetelnych informacjach i dowodach.

Tymczasem każda reklama i promocja jest manipulacją. Ma charakter perswazyjny (ja celowo na swoim fotomontażu nie umieściłem żadnego hasła reklamowego, żadnego wezwania do działania). Natomiast mógłbym teraz spróbować założyć intelektualnego nelsona na każdego, kto przeczyta ten tekst i zrobić to bezczelnie, bo całkowicie otwarcie opisując mechanizm, który stosuję: kiedy zobaczycie Pałac Kultury i Nauki w Warszawie, kiedy zobaczycie warszawską Rotundę, albo - najlepiej - kiedy zobaczycie dowolną reklamę dowolnego produktu lub dowolnego kandydata w tych wyborach - pomyślcie "Piotr Waglowski do Senatu".

Do otwarcia lokali wyborczych pozostało 27 dni.