Raport z konsultacji propozycji hasła

Piotr Waglowski
Kandydowanie jest super. Każdy powinien sam spróbować. Bawię się przy tym doskonale. Na przykład: postanowiłem przekonsultować publicznie pewne hasło. To nie jest tak, że mam tu wielki sztab, który kombinuje, jakimi środkami należy dotrzeć do wyborców. Nie. Po prostu zrobiłem sobie pewną grafikę, opatrzyłem ją hasłem, które koresponduje z moim poczuciem humoru, a jednocześnie - jak uważam - oddaje przesłanie, czyli to, jak widzę swoją rolę w Senacie RP. Wrzuciłem to wszystko do serwisu Facebook i... Zaczęło się.

Zacząłem od tego: "Zdobywając mandat w Warszawie w nadchodzących wyborach będę pilnującym partii watchdogiem w randze senatora". Tak. Uwagi? "Bardzo nieudolne językowo", "w ogóle to zdanie jest koszmarnie napisane. jak z notatnika posterunkowego". Potem zaś, oczywiście, użycie słowa "watchdog" (pies strażniczy, to m.in. angielskojęzyczne określenie organizacji pozarządowej, która zajmuje się monitorowaniem i upublicznianiem działań podejmowanych przez instytucje publiczne). Wśród uwag na ten temat: "przecież nikt tego nie zrozumie", "oczekuję od polskiego senatora, że będzie komunikował się w języku polskim", "pretensjonalne i z żargonu". Potem przyszły uwagi dotyczące samej formy. O tym, że "ambona krzywa", że jest bład typograficzny i "w" wisi, ale też pojawiły się propozycje, by umieścić tam też "gołą babę". Ale były też uwagi merytoryczne, np.: "polecałbym znalezienie kogoś, kto włada językiem polskim przynajmniej w takim stopniu, że posiadł umiejętność stosowania imiesłowów". Oczywiście wszystko z uśmiechem.

Po przekonsultowaniu pierwszej wersji (która w serwisie FB była "zalajkowana" 294 razy i udostępniona dalej 27 razy, przedstawiłem wersję "po konsultacjach publicznych".

A tu obie wersje:

Dwie wersje grafiki z przekazem

Myślicie, że takie konsultacje publiczne kończą dyskusje i potem nie ma już uwag? Nic z tych rzeczy ("Poprzednie było lepsze", "Myślę, że powinieneś obiecać coś konkretniejszego" i tak dalej).

Ale konsultacje publiczne to jeden z warunków tworzenia lepszego prawa. Obywatele mają prawo wypowiadać się na temat proponowanych projektów ustaw. Ich uwagi powinny być odnotowane w ocenie skutków regulacji i do każdej z uwag obywateli projektodawca powinien się odnieść (realizując w praktyce zasadę responsywności).

Konsultacje publiczne powinny się odbywać na każdym etapie prac legislacyjnych (czyli prac nad tworzonym prawem) - zarówno wówczas, gdy przygotowuje się projekt założeń ustawy, gdy tworzy się i przedstawia same założenia, a także potem - gdy przygotowuje się projekt ustawy. Na etapie prac w Sejmie obywatele powinni móc zainicjować wysłuchanie publiczne i w jego trakcie móc przedstawić uwagi. Dziś niestety nie mogą tego zrobić.

Udział obywateli w procesie podejmowania decyzji w państwie można nazwać "partycypacją". To trudne słowo i moi doradcy silnie sugerowali, bym go nie używał w kampanii wyborczej.

Gdy w nadchodzących wyborach zostanę senatorem, będę patrzył partiom na ręce. I nic się tu nie rymuje.

A kandydowanie jest super.

W wolnej chwili przeczytaj książkę, której jestem współautorem: Tworzenie i konsultowanie rządowych projektów ustaw (PDF). Książka w wersji elektronicznej została udostępniona na jednej z "wolnych licencji".

A tu uboczny efekt konsultacji publicznych (na świecie sa miliardy twórców):

Melodia z piosenki "Jesteś Szalona" autorstwa Janusza Konopla z zespołu Mirage wydana przez nią w 1992 r.